Obecna sytuacja zaskoczyła wszystkich, przeraziła wielu. To wielkie wyzwanie dla nas wszystkich.
O tym, jakie przeżywamy problemy, co się dzieje z naszą psychiką i jak można sobie radzić, a przynajmniej próbować – rozmawiamy z dr Małgorzatą Talarczyk, specjalistą psychologii klinicznej, psychoterapeutką.
- Jak reaguje ludzka psychika na wyzwania czasu pandemii? Co może okazać się najtrudniejsze dla wielu ludzi?
M.T. Reakcje na wyzwania pandemii mogą być różne, bo zależą od czynników indywidualnych, subiektywnych i obiektywnych. Spójrzmy na pandemię i na kwarantannę jak na dwa rodzaje sytuacji. Pandemia i kwarantanna są to sytuacje stresowe, przy czym druga jest konsekwencja pierwszej. Obie sytuacje mogą wywoływać różne reakcje. Pandemia wywołuje strach, który w przypadku zagrożenia jest naturalną reakcją. W psychologii różnicuje się strach od lęku, strach jest reakcją na realne zagrożenia, natomiast lęk to silna emocja na wyobrażane zagrożenie. Pandemia stanowiąc realne zagrożenie dla zdrowia i życia naszego i naszych bliskich, może budzić realny strach. I nie ma w tym nic dziwnego czy wstydliwego. Poziom strachu związanego z pandemią może zależeć od różnych czynników, np. od tego czy my lub nasi najbliżsi jesteśmy w grupie ryzyka. A w przypadku rodzin wielopokoleniowych zwykle ktoś jest w takiej grupie, np. dziadkowie czy inni krewni. Nasilenie odczuwanego strachu zależy też od naszych mechanizmów obronnych, czyli sposobów radzenia sobie ze stresem. Ale strach ten możemy minimalizować, przestrzegając zaleceń epidemiologicznych, co da nam poczucie, że ze swojej strony robimy wszystko, by uniknąć zagrożenia. Natomiast kwarantanna może wyzwalać co najmniej dwie dyskomfortowe emocje, są to strach i złość. Strach związany z kwarantanną dotyczy obaw o przetrwanie, głównie w kontekście ekonomicznym. Jest to strach o pracę, o utrzymanie rodziny, o zobowiązania finansowe, o dalszy byt własny i najbliższych. Kwarantanna jest frustracją, czyli przeszkodą w realizacji planów czy w dążeniu do celu. Ale może też być deprywacją, czyli pozbawianiem np. bezpośredniego kontaktu z bliskimi, wolności stanowienia o sobie, poruszania się czy niezależności w podejmowaniu decyzji. Reakcją na frustrację zwykle bywa złość. Przy czym złość, podobnie jak strach, jest naturalną emocją, choć należy ją odróżniać od agresji, która jest atakiem (słownym lub fizycznym) na kogoś lub na coś. Wracając do emocji odczuwanych z powodu kwarantanny, które wywołują w nas dyskomfort, tzn. strachu i złości, to nasilenie i zakres ich przeżywania zależą od cech indywidualnych, m.in. od naszego temperamentu, od dotychczasowych sposobów radzenia sobie ze stresem, a także od sytuacji życiowej, w tym ekonomicznej, w jakiej się znajdujemy. Osobom, które mają tendencje do tłumienia emocji, może być teraz trudniej, bo nasilenie jest większe niż zwykle, z kolei w przypadku osób, które mają potrzebę odreagowania słownie lub/i fizycznie emocji trudność polega na braku możliwości odreagowania poprzez ruch (zamknięte siłownie, baseny, klub fitness) czy „wygadanie się” w grupie przyjaciół. Odpowiadając więc na drugą część pytania, „co jest najtrudniejsze dla wielu ludzi”, można powiedzieć, że są to emocje: strachu i złości, przy czym strach odczuwany jest podwójnie, bo dotyczy zarówno pandemii, jak i kwarantanny, natomiast złość związana jest głównie z frustracją i deprywacją w sytuacji kwarantanny. Należy też wspomnieć, że kwarantanna może również wyzwalać pozytywne emocje, związane z posiadanym czasem, możliwością poświęcenia go na to, na co zwykle go brakowało. To jakie są proporcje między emocjami dyskomfortowymi i przyjemnymi, zależy od indywidualnej sytuacji osobistej, zdrowotnej i ekonomicznej jednostki oraz rodziny.
- Czas pandemii oraz kwarantanny domowej to dla wielu wielkie wyzwanie. Zwłaszcza w skonfliktowanych środowiskach rodzinnych. Jak można sobie z tym radzić?
M.T. Kwarantanna domowa dla rodzin tzw. skonfliktowanych czy dysfunkcyjnych może być szczególnie trudna, ale może też weryfikować relacje w rodzinach, które do tej pory nie uchodziły za skonfliktowane, bo znikome zachodziły w nich relacje. A jak sobie w czasie kwarantanny radzić z rodzinnymi konfliktami? Konflikty rodzinne mogą być „jednowarstwowe” lub toczyć się na wielu płaszczyznach, gdzie prawdziwe emocjonalne problemy są głęboko ukryte, pod warstwami codziennych nieporozumień. W tych łatwo dostrzegalnych trudnościach pomocne może być ustanowienie jasnych granic i obszarów w rodzinie. Granice polegałyby na ustaleniu określonych zasad, np. co do czasu korzystania z komputera (jeżeli jest jeden w domu) czy telewizora. Często spory w rodzinach toczą się o banalne sprawy, które można dość łatwo „uregulować” wprowadzając jasne zasady. Prowadząc terapię rodzinną określam te zasady „kodeksem rodzinnym”, podobnie jak istnieje „kodeks drogowy”. W praktyce oznacza to przewidywalność i jasne reguły, bo wbrew pozorom dzieci lubią wiedzieć, co mogą, a czego nie, lubią sytuacje przewidywalne, na które mają wpływ. Dzieci lubią też, gdy rodzice są konsekwentni, mimo że często usiłują konsekwencje omijać, ale rodzic konsekwentny to rodzic przewidywalny, a przewidywalność daje poczucie bezpieczeństwa. W czasie gdy rodzina przebywa cały czas razem w domu, ważne jest, aby każdy miał obszar i czas tylko dla siebie, co w terapii systemowej określa się jako „granice wewnątrz rodziny” i „granice w podsystemach”, np. w podsystemie dzieci czy podsystemie małżeństwa i rodziców. Powinien być też wyodrębniony czas na wspólny kontakt, a nie tylko przebywanie w jednym mieszkaniu. Ten czas na integrację, na bycie razem, to mogą być np. wspólne posiłki, czyli dawna tradycja rodzinna, w wielu rodzinach zapominana lub nieznana. Wspólny czas to też spacery w gronie osób mieszkających razem, wspólne oglądanie wybranych programów telewizyjnych, wspólne gry planszowe czy komputerowe. Przy czym trzeba pamiętać, że dla osób w okresie rozwojowym zaleca się limitowanie czasu spędzanego przed ekranami do dwóch godzin dziennie, oczywiście poza czasem poświęcanym na edukację. A wracając do codziennych, czasami prozaicznych sporów rodzinnych, to bywają one powodem silnych emocji i kłótni. Natomiast trudniej jest wówczas, gdy problemy są głębsze, gdy dotyczą np. granic międzypokoleniowych, relacji małżeńskich, komunikacji czy frustracji ważnych potrzeb, takich jak: bezpieczeństwa, bliskości, miłości, więzi. Wówczas może dochodzić albo do kłótni, albo do „zamrożenia” relacji, obrażania się na siebie, cichych dni, a takie sytuacje budzą często silny lęk u dzieci. Gdy problemy rodzinne dotyczą głębszych warstw, wówczas wskazana jest terapia rodzinna. A więc to, o co rodziny mogą same zadbać w okresie kwarantanny, to wewnątrzrodzinne granice, czas i miejsce, by móc pobyć samemu, a przy wspólnie spędzanym czasie i rozmowach, ważne jest skupienie uwagi na rozmówcy, a nie na laptopie czy komórce, co zdarza się zarówno rodzicom, jak i dzieciom..
- Czy otrzymuje Pani sygnały od swoich pacjentów o konkretnych trudnościach związanych z kwarantanną czy sytuacją pandemii?
M.T. Ważne jest, by nie skupiać się za bardzo na informacjach o pandemii, szczególnie w towarzystwie dzieci. Teraz w czasie kwarantanny, gdy prowadzę sesje rodzinne on-line, często słyszę od dzieci i młodzieży prośby, by rodzice nie oglądali cały czas wiadomości o pandemii, by nie komentowali liczby osób chorych i zmarłych. Tego typu wiadomości wywołują u dzieci lęk. Obecnie, po doświadczonym szoku związanym z wybuchem pandemii, nastał czas oswajania się z sytuacją, budowaniu życia w kwarantannie, wspólnie w rodzinach oraz przez każdego indywidualnie. Natomiast gdy sytuacja pandemii i kwarantanny będzie się przedłużać, może wzmagać się doświadczanie irytacji, złości, zniecierpliwienia czy znudzenia. W czasie pandemii mamy niewielki lub żaden wpływ na to, co się dzieje wokół nas, dlatego dobrze jest rozpoznać te sytuacje, które zależą od nas i ten wpływ wykorzystywać. Pomocne jest planowanie każdego dnia, stawianie sobie celów i realizowanie ich. A trudności zgłaszane przez pacjentów zależą od ich wieku, cech indywidualnych i sytuacji bytowej. Dzieci i młodzież jako problem zgłaszają głównie niemożność spotykania się z rówieśnikami, uprawiania sportu i realizowania pasji. Dorośli zgłaszają niepokoje dotyczące sytuacji bytowej, utratę lub zagrożenie utraty pracy, brak dochodów, niepokój o swoich starszych rodziców czy innych członków rodziny, zmęczenie związane z pracą zdalną i równoczesnym zajmowaniem się dziećmi i wpieranie ich w edukacji on-line.
- W Chinach odnotowano wzrost wniosków rozwodowych, a przecież i tam pandemia jeszcze się nie skończyła. Czy i w Polsce można się tego spodziewać?
M.T. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, u nas sytuacja kryzysowa związana z pandemią i kwarantanną trwa od niedawna, jesteśmy w fazie mobilizacji, oswajania się z nią, odnajdywania w nowej, stresowej sytuacji. Adaptujemy się tu i teraz, niepokojąc się o zdrowie nasze i bliskich oraz o sytuację materialną. To jeszcze nie jest czas na ewentualne składanie pozwów rozwodowych, bo wzajemnie siebie potrzebujemy. Ale trudny czy ekstremalny czas zwykle ujawnia różne postawy i skłania do weryfikacji. Może być więc tak, że niektórzy małżonkowie czy partnerzy tej weryfikacji nie przejdą pozytywnie. Ale może też być odwrotnie, tzn. związki, które przed pandemią były w kryzysie, mogą teraz doświadczać wzajemnego wsparcia i pomocy, więc paradoksalnie, sytuacja obiektywnie kryzysowa, może przekształcić kryzys małżeński w dawanie sobie wsparcia i bliskość. Nie wiem, jak wygląda to w Chinach, ale u nas wiele małżeństw jest wspólnie związana z bankami i kredytami. A w sytuacji czekającego nas po pandemii i kwarantannie kryzysu ekonomicznego, nie wiem, czy można się spodziewać zwiększonej chęci i możliwości podziałów majątków?
- Na co dzień pracuje Pani z osobami z zaburzeniami odżywiania. Specyfika sytuacji wymagała gromadzenia zapasów żywności, czasem trochę panicznego i na zapas. Ale jak to wpływa na Pani pacjentów?
M.T. Nie obserwuję, by moje pacjentki czy ich rodzice, pod względem robienia zapasów żywności różnili się od innych osób. Czas pandemii jest na tyle krótki, że trudno o badania czy wnioski na ten temat. Prowadząc teraz on-line terapię indywidualną czy rodzinną, nie obserwuję, by pandemia miała wpływ na przebieg zaburzeń odżywiania. Zgłaszany przez pacjentów z anoreksją czy bulimią wpływ obecnej sytuacji na ich funkcjonowanie i relacje z rodziną, dotyczy kwarantanny i związanego z nią poczucia wzmożonej, całodobowej kontroli przez rodziców, trudnością w realizowaniu tzw. zachowań kompensacyjnych, czyli np. prowokowania wymiotów czy intensywnego uprawiania sportu. Ale osoby z zaburzeniami odżywiania, to nie jedyna grupa pacjentów, z którymi pracuję terapeutycznie. Część pacjentów z innymi problemami, zgłasza w czasie pandemii i kwarantanny, nasilony poziom lęku, dyskomfortu psychicznego czy nasilenie objawów, z powodu których zgłosili się na terapię. Dotyczy to m.in. pacjentów z depresją czy zespołem natręctw. Myślę, że czas pokaże, czy i z jakimi problemami związanymi z pandemią, kwarantanną oraz ich skutkami będą zgłaszać się osoby potrzebujące psychoterapii.
- Trudny czas trwa. Nie wiadomo, jakie będą jego skutki gospodarcze, finansowe, społeczne. Czy jest jakiś sposób na to, by uchronić się przed narastającym strachem? By nie ulec efektowi masowej paniki?
M.T. Sytuacja, jakiej wszyscy obecnie doświadczamy, jest sytuacją kryzysową, narusza homeostazę, wywołuje stres, napięcie emocjonalne, dyskomfortowe emocje, doświadczamy frustracji i deprywacji oraz utraty. To co możemy dla siebie teraz robić, to: po pierwsze – przestrzegać zaleceń dotyczących kwarantanny i higieny, bo w ten sposób przyczyniamy się do nierozprzestrzeniania wirusa, a tym samym nienarastania poczucia strachu. Po drugie – prowadzić na kwarantannie życie w miarę uporządkowane, tzn. dbać o wystarczającą ilość snu i zdrowy sposób odżywiania – co zwiększa zarówno odporność somatyczną, jak i psychiczną. Po trzecie – rozpoznać sytuacje, na które mamy wpływ i na nich skupiać naszą aktywność. Po czwarte – w ramach ograniczonego obecnie wpływu na nasze życie, ważne jest, by ten wpływ, który mamy, wykorzystywać maksymalnie, czyli wyznaczyć sobie czas na pracę czy naukę, na odpoczynek i rozrywkę, na wspólny czas z rodziną, z którą mieszkamy. Po piąte – nie wymagać od siebie pracy ponad siły. Po szóste – nie poganiać czasu oraz sytuacji, tzn. nie nastawiać się, że kwarantanna za chwilę się skończy, bo to może przyczynić się do dodatkowej frustracji, gdy tak się nie stanie. Po siódme – wyobrażać sobie różne warianty różnych sytuacji, czyli np. jakie mamy plany osobiste, zawodowe, remontowe itp., jeżeli kwarantanna skończy się za miesiąc, dwa, trzy lub cztery ? Po ósme – o ile możliwości na to pozwalają, wrócić do dawnych pasji albo odnaleźć nowe. I na koniec stworzyć sobie w domu, ale też w sobie, obszary, w których jest nam bezpiecznie i dobrze, aby nasze myśli i emocje przez jakiś czas mogły być wolne od stresującej sytuacji i dyskomfortowych emocji.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Paulina Maria Wiśniewska
Link do książki – https://wydawnictwo-silvarerum.eu/produkt/malgorzata-talarczyk-anorexia-nervosa-w-sieci-pulapek/